- A gdzie idziemy Harry? - zapytałam zdezorientowana.
Chłopak nie odpowiedział mi tylko ruszył w stronę tyłu domu ,a potem skręcił w leśną ścieżkę ,która była zaraz obok domu. Trochę się przestraszyłam na myśl ,że będę z nim sama w lesie ,nie żebym myślała ,że jest zabójcą albo gwałcicielem czy czymkolwiek z tych rzeczy ,ale było mi trochę nieswojo z myślą ,że jesteśmy tam tylko we dwójkę. Odpychając te myśli jak najdalej od siebie szłam krok w krok za chłopakiem. Nagle moim oczom ukazał się mały drewniany domek ,nie był to jeden z tych opuszczonych staruch szop w lesie ,ale naprawdę ładny zadbany drewniany domek. Harry wszedł na werandę i zaraz był koło drzwi otwierając je przede mną. Weszłam do niego i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to kominek w którym nie palił się ogień ,ale nawet bez 'efektów specjalnych' wyglądał bardzo ładnie ,potem mój wzrok powędrował do wielkiego jasnego dywanu leżącego na wprost kominka i kilka kanap. W kącie pokoju stała gitara ,co bardzo mnie zdziwiło ,bo Harry jakoś nie bardzo wyglądał na kogoś kto gra na jakimkolwiek instrumencie ,albo ta gitara po prostu robiła za ozdobę pokoju ,kto wie.
- Grasz na gitarze? - zapytałam odwracając się do niego tak żebyśmy stali twarzą w twarz. Chłopak niepewnie się uśmiechnął i pokiwał mi tylko głową.
- Nie wyglądasz na kogoś kto ma artystyczną duszę. - powiedziałam. - Bez obrazy.
- Jasne ,domyślam się... - odpowiedział mi. Nie wiedząc po co mnie tutaj przyprowadził i nie wiedząc co mu najzwyczajniej w świecie odpowiedzieć weszłam wgłąb domku ,ponieważ ciągle staliśmy jak jakieś kołki w progu. Przechodząc lekko dotknęłam każdego elementu stojącego w tym pokoju. Usiadłam na jednej z kanap i zwróciłam się ku chłopakowi nadal stojącemu na wejściu pokoju.
- Będziesz tak stał czy powiesz mi po co mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam unosząc jedną brew. Chwile po tym chłopak pojawił się obok mnie na kanapie.
- Chciałem Ci wyjaśnić moje głupie zachowanie dzisiaj... - powiedział chłopak nie patrząc na mnie. - Zachowałem się jak totalny baran.
- Z grzeczności nie zaprzeczę Harry. - odpowiedziałam sarkastycznie.
- Aria mnie zdradzała. - powiedział chowając twarz w dłoniach. - Nie kochałem jej nigdy ,ale poczułem się naprawdę dziwnie patrząc na nią obejmującą się z tym frajerem. Ja... dzisiaj zrozumiałem ,że każdy ode mnie ucieka na wszelkie możliwe sposoby ,jestem totalnym chujkiem bez uczuć ,ja chciałbym w końcu poczuć coś innego niż gniew. - powiedział zrezygnowany. Złapałam go za ramię i starałam się spojrzeć mu w oczy ,ale nie chciał mi ich pokazać. Już wiedziałam co się dzieje. On płaczę.
- Harry chyba poczułeś właśnie coś innego niż gniew. - powiedziałam unosząc kącik ust do góry. - Smutek.
Chłopak spojrzał się na mnie i wtedy upewniłam się ,że miałam rację. Miał zaszklone i zaczerwienione oczy. Uśmiechnęłam się do niego i pogładziłam po plecach. W tym momencie było mi go naprawdę szkoda ,chłopak naprawdę dziwnie się zachowywał ,wątpię żeby kiedykolwiek kogoś kochał. I w tym momencie pomyślałam o jego rodzicach. Nie wiedziałam czy dobrym byłoby pytanie go właśnie w tym momencie o nich więc odnotowałam sobie w głowie ,żeby kiedyś się go o to zapytać ,kiedy będzie w zdecydowanie lepszym humorze niż teraz. No i kiedy nie będzie płakał.
- Czy Ty i Niall... - nie dokończył ,wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie wiem Harry. - odpowiedziałam mu na co on pokiwał mi tylko głową i spuścił ją ponownie w dół.
- Gaby ja chyba dzisiaj poczułem jeszcze coś innego. Poczułem wielką potrzebę opiekowania się Tobą. - powiedział ,a mnie zamurowało.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam zbita z pantałyku.
- Chcę Ci przez to powiedzieć ,że zależy mi na tym żebyś była bezpieczna i nie chcę żeby ktoś Cię ponownie zranił. - odpowiedział patrząc mi prosto w oczy. W tym momencie wyglądał tak prawdziwie. I do tego słodko ,jego loki opadły mu na czoło dosięgając prawie oczy ,miał zaszklone oczy i lekkie rumieńce na policzkach. Pogładziłam jego policzek ,nie mogłam się oprzeć by tego nie zrobić ,poczułam ciepło od jego rumieńców. Był taki niewinny ,spowodowane to chyba było jego stanem i wyglądem dorosłego dzieciaka ,bo nie mogłam zaprzeczyć ,że Harry nie miał bardzo chłopięcej i delikatnej twarzy ,ale gdy spuściłam wzrok na jego ręce zauważyłam czarne tatuaże pokrywające jego skórę. Uśmiechnęłam się do siebie ,bo przypomniałam sobie jak kiedyś marzyłam o chłopaku takim jak on. Niesiona impulsem przybliżyłam się do jego twarzy i dotknęłam ustami jego zaczerwienionego policzka ,wiodłam ustami wprost do jego muskając jego szczękę ,kąciki ust i w końcu docierając do jego malinowych miękkich ust. Złączyłam nasze wargi w czułym pocałunku Harry odwzajemnił mój pocałunek i położył swoją dłoń na mojej talii przysuwając mnie do siebie jeszcze bliżej niż byłam w tym momencie. Wplotłam swoją dłoń w jego loki na co jęknął mi w usta. W tym momencie zapomniałam o całym bożym świecie ,ale z tego stanu wyrwał nas dźwięk otwieranych drzwi. Zanim zdążyliśmy się od siebie oddalić w drzwiach stał już Louis ,patrzący na nas oczami wielkimi jak pięciozłotówki.
- Co się stało Louis? - warknął do zszokowanego chłopaka. Chłopak pokręcił głową tak jakby chciał się otrząsnąć z tego co przed chwilą zobaczył.
- To... mhm wszedłem do domu i ... - wyjąkał chłopak.
- I co Louis? Mów co. - powiedział Harry przewracając oczami.
- Miałeś rację ,ona wróciła. - powiedział niebieskooki chłopak.
- Gdzie ona jest? - zapytał zdenerwowany Hazz.
- Tak naprawdę to zastałem ich w łóżku ,nago... - powiedział niepewnie chłopak spoglądając na mnie. Harry wstał z kanapy i szybko ruszył do drzwi po czym wybiegł z domku szturchając przy tym ramieniem niebieskookiego Louisa. Chłopak zachwiał się lekko ,ale nawet nie było szans na to by się przewrócił.
- Louis o co chodzi? Proszę powiedz mi. - powiedziałam zmieszana. Czułam ,że na moich policzkach widnieją już pokaźne wypieki. W końcu Louis wiedział ,że Niall ma coś ku mnie ,a ja tymczasem całuję Harrego. Nagle uświadomiłam sobie ,że jestem w bardzo trudnej sytuacji ,poczułam się dziwnie gdy przypomniało mi się ,że między mną ,a Niallem też doszło do podobnej sceny. Z zamyśleń wyrwał mnie głos chłopaka stojącego obok mnie.
- To dość długa historia. - powiedział.
- A nie masz czasu? - zapytałam go.
- Teoretycznie mam. - powiedział. - Opowiem Ci wszystko. - powiedział i usiadł obok mnie ,tam gdzie wcześniej siedział Harry.
- Zamieniam się w słuch. - powiedziałam do chłopaka i położyłam głowę na oparciu kanapy wsłuchując się jego opowiadanie.
- Było to jakieś dwa lata temu ,Niall został postrzelony... Ledwo uszedł z tego z życiem ,ale był mimo wszystko zadowolony ,bo uratował swoją dziewczynę - Carmen. Carmen była wcześniej dziewczyną szefa największej mafii narkotykowej w tym rejonie. Odeszła od niego gdy poznała Nialla ,najpierw spotykali się potajemnie tak by Dewon nie dowiedział się o Niallu ,grała przed nim ,była niby z Dewonem ,ale tak naprawdę była bardziej zaangażowana w związek z Niallem. Gdy tamten dowiedział się o tym postanowił ją zabić. Niall nie pozwolił na to i poszedł do niego ,chciał oddać za nią życie. Rozumiesz? - zapytał chłopak kręcąc głową z niedowierzaniem. - Było już bardzo blisko do tego żeby tak się właśnie stało. - kontynuował. - Niall chciał z nim pogadać ,wyjaśnić to wszystko ,powiedzieć ,że zrezygnuje z niej ,żeby on pozwolił jej żyć ,ale tamten nie chciał go słuchać ,postrzelił go. Kula przeleciała na wylot. 2 milimetry i Nialla mogło by z nami nie być. Wtedy wkroczyliśmy my ,było nas tylko pięciu ,rozwaliliśmy ich wszystkich włącznie z ich szefem ,zabraliśmy dziewczynę i Nialla do domu ,ściągnęliśmy lekarza i jakoś się z tego gówna wygrzebał ,ale było naprawdę blisko. - powiedział smutnym głosem. - Przez jakieś pół roku było wszystko dobrze ,Carmen i Niall byli ze sobą szczęśliwi bynajmniej tak nam się wydawało ,ale myliliśmy się. Niall nakrył ją i chłopaka z naszego gangu jak się pukali. Był naprawdę wściekły ,wypierdoliliśmy tego frajera ,a Niall ją zostawił. Ale my wiemy ,że nadal ją kocha. Harry dowiedział się też ostatnio ,że mają ze sobą kontakt ,ona i Niall. A my nie chcemy więcej problemów przez tą zdzirę.
- Wow. Too naprawdę... szokujące? - powiedziałam ,a raczej zapytałam.
- Wiem Gaby ,nie możesz nikomu o tym mówić. - powiedział chłopak.
- Jasne ,ale kim była ta piąta osoba ,która Wam pomogła? - zapytałam.
- To Justin. - powiedział chłopak odwracając głowę w drugą stronę.
- Czemu go z Wami nie ma? - zapytałam zdezorientowana.
- Siedzi w więzieniu. - powiedział chłopak smutnym głosem.
- Za?
- Wziął na siebie nasze grzechy. Powiedział ,że to on jest szefem naszego gangu i robiliśmy wszystko pod jego przymusem. - powiedział zupełnie beznamiętnym głosem.
- Czemu to zrobił? - zapytałam zszokowana tym co przed chwilą usłyszałam od chłopaka.
- To nie opowieść na dziś Gaby. Przepraszam. - powiedział to i wstał z kanapy zostawiając mnie samą z moimi myślami w tym drewnianym domku.
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI WALENTYNEK DZIEWCZYNY!
Świetny *-*
OdpowiedzUsuń